środa, 27 listopada 2013

Kolorowe Szaleństwo

         Kiedy w molikowym mieszkanku pojawiło się kilku przyjaciół, od razu wiedziałam o co im chodzi. Coś tam szeptali miedzy sobą, coś kombinowali...O nic nie pytałam, choć ciekawość zjadała mnie od środka. W końcu nastała cisza, a najmłodszy molik, wysłany do mnie jako przedstawiciel, chytrze się uśmiechał, chowając za plecami jakieś pudełko. Nie mogąc wytrzymać dłuższego napięcia, podniósł do góry rączki i krzyknął: " Będziemy malować farbami!!!" Cichy szmer za jego plecami zamienił się w rozkrzyczany, uśmiechnięty tłumek, z nadzieją patrzący na moja reakcję. No i jak niby miałam im odmówić...? 
    Kuchenny stół obłożony wszelkimi możliwymi gazetami, przemienił się w prawdziwa malarską pracownie. Był tylko jeden problem...dosłownie jeden...pędzel. Szybko jednak znalazłam jego zamienniki, równie doskonałe, a może i lepsze.

Nitkowe esy - floresy







Samochodowe maziajki







Słomkowe dmuchańce


Stempelkowe pejzaże (gotowe stempelki z gąbki i gumy)





No i kto powiedział, ze pędzel jest niezbędny???? ;)

Jesienna Rewia Mody

          W molikowym mieszkanku takiego czegoś jeszcze nie było. Warzywa opanowały cały stół kuchenny. Zwinne rączki dzieciaków i pełne pomysłów główki  doskonale wiedziały jak je ujarzmić, dlatego też mam wielki zaszczyt zaprosić Państwa na wielką rewię mody! W tym sezonie modne będą wszelkiego rodzaju cebulkowe spódniczki, porowe bluzeczki w pięknym zielonkawym kolorze, pachnące pietruszkowe kapelusze i ziemniaczane kurteczki. Nie można tez nie zauważyć tych cudnych, błyszczących rzodkiewkowych pantofelków. Modelki prezentowały się znakomicie ;)




DOMOWE WARSZTATY KREATYWNE

          Moliki, jak większość dzieciaków, mają mnóstwo energii, którą zarażają wszystkich dookoła. Brzydka, ponura pogoda nie pozwala nam hasać po podwórku. Przyjaciele i znajomi molików, nawet w tych deszczowych dniach, nie zawodzą nas i tłumnie przybywają do naszego małego mieszkanka. Aby ujarzmić tę wesołą gromadkę, wpadłam na pomysł stworzenia Domowych Warsztatów Kreatywnych. Pomysł tak się wszystkim spodobał, że organizujemy je co sobotę. A że wieści szybko się roznoszą, mam wiele pytań o możliwość dołączenia do naszej gromadki. 
          Zapraszam więc wszystkie pięcio i sześciolatki z Białegostoku na wspólne tworzenie.

poniedziałek, 29 lipca 2013

Lata osa koło…stópki – nowa atrakcja plaży miejskiej



             Letni upał dotarł wreszcie do mieszkanka molików. Wszystkie okna pootwierane najszerzej jak się da, wiatraki ledwo już zipią od nieustannego kręcenia się w kółko, puste butelki po wodzie walają się po kątach…jednym słowem – smażymy się. Ale w końcu mamy lato! Moliki w samych majteczkach przylepiają się do chłodnej podłogi, humory dopisują –wakacje pełną gębą. Przechodząc przez pokój, zerkam na pyszne niemieckie czekoladki, wyglądające teraz jak wielka, lepiąca masa o niezidentyfikowanym kształcie. Miarka się przebrała! Jedziemy plażingować! 
            Moliki odlepiają się od podłogi i  całe szczęście, bo jeszcze chwila i zbierałabym mokre plamy po nich do miski. Pontony nadmuchane, okulary na głowach, koc i kąpielówki…no i oczywiście molikowy tata, który zawiezie nasze stadko nad upragnioną wodę. 
          W aucie jak w saunie – ale myśl o wodno - piaskowym popołudniu wynagradza wszystko. Na miejscu tłumy. Chyba całe miasto wpadło na taki genialny pomysł jak my. Całe masy ludności przewijają się przed molikowymi oczami – od najmłodszych, latających po piasku golasków, po dziarskich staruszków z wielkimi słomianymi kapeluszami. Koc przy kocu, nie widać nawet piasku, a choćby najmniejszy jego ślad zasłonięty został ręcznikami i wszelkiego rodzaju dmuchańcami. Krzyki, śmiechy i wołania mamusiek, którym nie chce się sterczeć przy swoich pociechach – bosko!! Skrawek wolnej przestrzeni, dzielnie upolowany przez molikowego tatę zasłonięty zostaje przez kocyk w kropki. 
           Podskakujące tuż przy brzegu zniecierpliwione moliki, śledzą każdy mój ruch, nie chcąc przegapić znaku umożliwiającego skok do wody. 3.2.1….START. I zaczęło się, a raczej skończyło...wielkim bólem i niekończącymi się łzami. Najmłodszy członek molikowego stadka skacze na chudej nóżce, szukając ratunku. Co się stało? Może nadepnął na kamień? Stópka czerwona, puchnie jak urodzinowy balonik…i zdradliwa mała dziurka. Przeraźliwy krzyk zagłusza na chwilę plażingowy gwar, zwracając uwagę wszystkich smażących się na słońcu, na nasz zakropkowany kocyk. Najeżony molikowy tata, gotów zgnieść jedną ręką tego, kto ośmielił się skrzywdzić jego drugorodnego, rusza na zwiady. I co się okazuje?? Sprawczynią wielkiego nieszczęścia jest mała osa… a raczej cała szanowna familia os, która nieświadoma niczego, zajęła sobie skrawek przy brzegu, bynajmniej nie po to aby się poopalać. 
            O co chodzi! Czy plaża, która jest własnością miasta, nie powinna być bezpieczna? Jak to możliwe, że nikt nie zwrócił wcześniej uwagi na latające i czyhające na bezbronne stópki, samo zło. Ja wszystko rozumiem, osy, komary i inne skrzydlate stworzonka mają prawo latać gdzie chcą…ale może niekoniecznie powinny urządzać sobie mieszkanko na plaży! No i kogo tu winić? 
            Poszkodowany molik, zawinięty w ręcznikowy kokon, nadal głośno zawodzi, zarzekając się , że już nigdy do wody nie wejdzie. Plażowi sąsiedzi z niezadowolonymi minami zerkają co jakiś czas w naszą stronę, zastanawiając się czy przypadkiem nie robię krzywdy mojemu dzieciątku. Odsuwamy się od złowieszczego miejsca, ciągnąc zawiniętego w kocyk,  bezczelnie ukąszonego molika wraz ze wszystkimi naszymi manatkami. Manewrujemy między niekończącymi się ręcznikami i rozpłaszczonymi na nich skwarkami, wypatrując jakiejkolwiek wolnej szczeliny. 
           Ciche pochlipywanie najmłodszego z rodu zakłóca błogi spokój plażowiczów i drąży ogromną dziurę w moim kochającym sercu. Wielka niewiadoma gości w mojej głowie – jechać do domu z cierpiącym, zasmarkanym od płaczu molikiem czy pozwolić beztrosko baraszkować w wodzie, nic nie świadomemu pierworodnemu. Kładę się na plecach, sadzam sobie na brzuchu dzieciątko, nieustannie trzymające się za stópkę i otwieram pojemnik z babcinymi jabłuszkami. Łezki znikają, pojawia się uśmiech…i słońce jakoś tak jaśniej świeci…
          Może jednak ten cały plażing nie będzie taki fatalny.

wtorek, 7 maja 2013

DETEKTYW POZYTYWKA Grzegorza Kasdepke


        Książka, którą wypatrzyłam na Targach Książki okazała się strzałem w dziesiątkę! Jej czytanie sprawia przyjemność nie tylko moim przedszkolakom ale także i mi. I choć znamy ją już prawie na pamięć, często do niej zaglądamy i na nowo analizujemy.
    Grzegorz Kasdepke, moim skromnym zdaniem jeden z najlepszych pisarzy książek dla dzieci, tym razem zaprasza małych czytelników na fantastyczne przygody sympatycznego, trochę dziwacznego (oczywiście w dobrym znaczeniu tego słowa ) detektywa Pozytywki. Dlaczego Pozytywka? - ponieważ podchodzi do życia z dużą dawką optymizmu i jeszcze większa górą humoru. Jego spokój i opanowanie w rozwiązywaniu problemów, często dość śmiesznych i błahych, jednak zawsze wymagających sprawnego oka i dobrego przemyślenia, uświadamia dzieciom, że zawsze można znaleźć wyjście z każdej sytuacji i nigdy nie należy się poddawać. 
          Agencję "Różowe Okulary" odwiedzają głównie dzieci i choć jedyną formą zapłaty jaką detektyw od nich otrzymuje są słodycze, to Pozytywka ma ogromną satysfakcję z pomocy w rozwiązywaniu "bardzo poważnych" zagadek. Często zdarza się też, że detektyw sam staje się swoim klientem, co może wydawać się dość dziwaczne, ale on się tym nie przejmuje.


         Pozytywka jest bardzo specyficznym bohaterem. Już sam jego wygląd i miejsce pracy, które okazuje się  pokoikiem na poddaszu (tak maleńkim, że nie zmieści się tam żaden klient), budzi wiele sympatii i ciepła. Jak każdy detektyw, Pozytywka posiada również broń i żeby było zabawniej, jest nią ...kaktus! Jeszcze wiele rzeczy można by powiedzieć o bohaterze, choćby to, że zamiast pionków do szachów używa...czekoladek, jednak ważniejsze są zagadki z którymi się boryka.


        Książka Kasdepke podzielona została na 15 rozdziałów. Każdy z nich to nowa zagadka, pełna niejasności i sprzeczności. Ale detektyw potrafi rozwiązać każdą, nawet najtrudniejszą z nich. I nieważne czy dotyczy ona zagubionych skarpetek, zepsutego latawca czy wstydu. Zagadki, z którymi boryka się detektyw, a wraz z nim mali czytelnicy, wydają się dość "płytkie" (jednak w oczach dzieci nabierają poważnego znaczenia), a ich rozwiązanie zdaje się być oczywiste (dla dorosłych !) Dzieci musza się nieźle nagłowić, aby je rozwikłać.


     Mali czytelnicy, podążając tropem rozumowania Pozytywki, uczą się logicznego myślenia i wyciągania wniosków. I to jest własnie najfajniejsze w tej książce! Krótkie opowiadanka opisują problem, przedstawiają fakty, nad którymi trzeba się nieraz dobrze zastanowić. Czytelnicy otrzymują od Pozytywki "suchą" informację mówiącą o sprawcy całego zamieszania, jednak wytłumaczenie i rozwiązanie zagadki należy własnie do nich. Wymaga to dużego skupienia i dokładnego przeanalizowania faktów. Pomagają w tym krótkie pytania zamieszczone na końcu każdego opowiadania np Ciekawe czy zgadniesz, w jaki sposób detektyw Pozytywka domyślił się, gdzie należy szukać skarpetek w delfiny?


       Książka stanowi doskonałą rozrywką dla całej rodziny. Każdy, nawet najmniejszy pomysł może naprowadzić nas na odpowiedni trop potrzebny do rozwikłania zagadki. O tym, czy rozwiązanie jest prawidłowe, możemy przekonać się zaglądając na koniec książki.
    Książka pisana jest prostym,przystępnym i zrozumiałym dla małych czytelników językiem. Tekst ozdobiony jest ilustracjami i mimo że nie jest ich dużo i są raczej niewielkie, to potrafią rozweselić niejednego czytelnika. Detektyw Pozytywka zdecydowanie nie podchodzi pod kategorię książek na dobranoc. Wywołuje bowiem zbyt dużo śmiechu i prowokuje do wielominutowych rozmów, często nawet sprzeczek, co do rozwiązania zagadki.
         A wiec detektywi...czas rozwiązać nowa zagadkę! Do dzieła!

niedziela, 28 kwietnia 2013

DOBRE OBYCZAJE przełożył Józef Waczków

            Nie garb się! Umyj ręce! Przeproś! Posprzątaj!...Wszystkie dzieci słyszą to tysiące razy...do znudzenia. Rodzice dwoją się i troją, chcąc wpoić w swoich podopiecznych te wszystkie reguły, które ułatwią im nie tylko zdobywanie przyjaciół, ale również codzienne funkcjonowanie. Zapamiętanie dobrych zachowań wcale nie jest takie proste, zwłaszcza, że jest ich bardzo dużo. A główka dziecka zapełniona jest  własnymi, bardziej ciekawszymi pomysłami i nie zawsze znajdzie się w niej miejsce na takie nudne rzeczy jak dobre obyczaje. Jednak nauka ich wcale nie musi być męcząca i monotonna. Udowadnia to książka DOBRE OBYCZAJE.


         Zabawne łatwe do zapamiętania wierszyki i ciekawe opowiastki w mądry sposób uczą dzieci dobrych zachowań. Książka podzielona jest na 16 rozdziałów - każdy dotyczy innych dobrych zasad. W tej niezwykłej i pełnej przygód podróży, mali czytelnicy dowiedzą się jak należy zachowywać się w domu, w gościnie, w szkole, na ulicy.

 Zrozumieją dlaczego zawsze należy dbać o porządek i czystość.



 Przekonają się o magicznej sile przyjaźni i rodziny.










A także przypomną sobie trzy magiczne słowa :przepraszam , dziękuje i proszę.
Książka w ciekawy sposób ostrzega również małych czytelników przed wieloma niebezpieczeństwami czyhającymi na nich nie tylko w domu ale również na ulicy oraz zachęca do samodzielności i pomocy. 

Na końcu każdego rozdziału znajdują się ZŁOTE ZASADY - wypunktowane najważniejsze informacje do zapamiętania.Dzięki nim, dzieci w prosty sposób przypominają sobie to co najistotniejsze. Złote zasady są też dobrym pretekstem do dalszych rozmów o obyczajach obowiązujących w naszym domu.
            Z czystym sumieniem polecam książkę wszystkim małym czytelnikom. Idealnie wpasowuje się w kanon książeczek do snu, jak również pozycji do poznawania świata. Mnóstwo  fantastycznych ilustracji utrwala w pamięci dzieci to co najważniejsze i pomaga zrozumieć, to co często trudno jest wyrazić słowami. A więc...uczmy się zasad poprzez zabawę.

piątek, 19 kwietnia 2013

MOLIKI DBAJĄ O ZĄBKI

          


          Dzisiaj nie będzie o książkach, choć wiele z nich porusza kwestię dbania o ząbki. Dentysta, szczoteczka, pasta, bakterie...to tematy, które nie schodzą z ust moich przedszkolaków i są poruszane niemal codziennie. Wszyscy dobrze wiemy, jak bardzo ważne jest uświadamianie dzieci w tej kwestii, choć nie zawsze przynosi to rezultaty. "Książeczki dla maluchów" jak to stwierdzili moi chłopcy, wcale ich nie ciekawią, dlatego też zaproponowałam, że sami ułożymy wierszyki dotyczące dbania o ząbki. Chłopcy mieli tak dużo pomysłów, że nie nadążałam zapisywać. I tak właśnie powstały ZĘBUSZKOWE BAJECZKI.




Zębuszkowa wróżka, dziś do poduszeczki,
Opowiada dzieciom magiczne bajeczki.
O szczoteczkach, pastach, kubkach,
Czystych ząbkach w małych dziubkach.
O dentystach – czarodziejach,
I o dziurkach także nieraz.
O tym jak się dbać powinno,
By uśmiechów było pełno!



DENTYSTA CZARODZIEJ

Szara myszka mała,
Bardzo iść się bała…
Gdzie?
To jest miejsce bardzo dziwne,
Wszędzie rzeczy są magiczne:
Metalowe, borujące,
Zlepiające i wiercące.
Wciąż coś skrzeczy, głośno beczy,
Dziwne się tam dzieją rzeczy.
Jest i magik oczywiście,
Oczy jego lśnią przejrzyście.
I choć peleryny nie ma –
Dużo ma do powiedzenia!
Nic strasznego myszko mała!
Nie potrzebnie się go bałaś!
Ten pan magik to dentysta,
Wnet twa buzia będzie czysta!
Już ją myłaś? Nic nie szkodzi!
Nie o takie brudki chodzi.
O zarazki się rozchodzi!
To robaczki są paskudne –
Niszczą ząbki twoje cudne!
Ale magik je przepędzi,
Za pomocą swych narzędzi.
Usiądź myszko na fotelu,
A ty czaruj czarodzieju!


GDZIE MÓJ ZĄBEK?

Coś się stało!
Rzecz nie mała!
Ząb mi wypadł dzisiaj z rana!
Daję słowo! Ząb prawdziwy!
Już nie będę urodziwy!
Jak mam chodzić z taaaaaką dziurą?
Teraz minę mam ponurą.
Rozchmurz się już misiu mały
Nowy ząbek będzie biały.
W twojej buźce sobie mieszkał
Całkiem inny niż ta reszta!
Nie! Nie będzie on czerwony,
Fioletowy ni zielony!
Będzie twardy, silny, mocny!
Stały ząbek twój dorosły!


SMUTNA SZCZOTECZKA

Szczoteczka mała w kubku siedziała,
I bardzo smutna minkę miała,
Od dawna pasty już nie dostała
I brudnych ząbków nie szorowała.
Zapomniał o niej jeżyk maluśki,
Nie myje ząbków ani swej buźki.
Szczoteczka woła: „Jeżu kochany!
Każdy twój ząbek chce być zadbany!
Wcinasz wciąż jabłka, śliwki, ogórki,
A w ząbkach robią się brzydkie dziurki!
Nałóż więc pasty i weź mnie do łapki,
Od piany znikną wszystkie zarazki!”

OJ JAK BOLI

Boli! Boli! Oj jak boli!
Mały kotek wciąż biadoli.
Już od rana płacze, krzyczy,
Słychać w całej okolicy.
Ząbek boli dziś koteczka,
Zrezygnował nawet z mleczka.
Nie płacz kotku – ząbek chory,
Pan dentysta ból ukoi.
Nie słuchałeś mój koteczku
Kiedy mama przestrzegała:
Żebyś nie jadł wciąż słodyczy
I nie siorbał wciąż kakaa,
Nie wyjadał ciągle cukru z małej szklanej cukiernicy
I nie chrupał tych lizaków z dna kieszeni swej spódnicy!
Dziurka w ząbku bardzo boli,
Lecz dentysta ją zagoi
Zaczaruje ząbek mały
I znów będzie zdrowy cały!


SZCZOTECZKA TANCERKA

Każdy ząbek pięknie błyszczy,
Kiedy jest naprawdę czysty!
Szczotkę z pastą wciąż zachęca,
Do ich szalonego tańca!
Gdy szczoteczka krąży w koło,
Ząbki śmieją się wesoło!
Myju myju szur szur szur!
Ząbki stoją jak ten mur.
Wszystkie dziś umyte chcą być
Aby pięknie mogły lśnić!
Więc zapraszam cię szczoteczko
Razem z pastą tańcz w kółeczko
W lewo, w prawo, w górę, w dół –
Każdy ząbek jest dziś twój!

wtorek, 16 kwietnia 2013

DOMISIE CHWALIPIĘTAMI - na podstawie odcinka serii Domisie, wyprodukowanej przez Telewizję Polską S.A.

            Niedawno natknęłam się na artykuł dotyczący dość częstej "przypadłości" dzieci - przechwalania się. Moje przedszkolaki również weszły już w ten niezbyt fajny etap. Przy każdej okazji opowiadają o superzabawkach, o swoich wyczynach i miejscach, gdzie spędzali czas. Autorka artykułu twierdzi, że przechwalanie się jest efektem wyolbrzymionego poczucia własnej wartości. Rówieśnicy, zamiast zachwycać się wybitnym kolegą, odwracają się z niechęcią. I tu powinniśmy wkroczyć my - rodzice. No właśnie...gdzie znajduje się granica między chwaleniem się a przechwalaniem? Niełatwo jest to wyjaśnić dzieciom, szczególnie tym młodszym. U nas pomocna okazała się książka o Domisiach - ludzikach znanych z telewizyjnej bajki.


          Pysia, Eryk, Amelka i Bazyli - to czwórka przyjaciół, którzy w mądry i zabawny sposób rozwiązują poważne problemy. "Bycie maluchem ma to do siebie, że często drobne sprawy wydają się naprawdę ogromne. Ale od czego ma się przyjaciół!"


        "Rozsądna Amelka jest bardzo opiekuńcza, łakomczuch Bazyli wszystkim się interesuje, zadziorny Eryk wpada na niesamowite pomysły, a uczynna Pysia potrafi rozweselić każdego smutasa."
     Tym razem Domisiaki próbują zrozumieć, jaka jest różnica między chwaleniem się a przechwalaniem. I jak się okazuje, nie tylko one maja z tym problem...


-"Urosłam na deszczu i jestem od ciebie większa"
- "Akurat! To ja jestem większa. I ładniejsza. I mądrzejsza,...i w ogóle." 
Tak, to kredki z domisiowego ogródka. Są wielkimi chwalipiętami!
        CHWALIPIĘTA...czy to ktoś, kto chwali swoje pięty? Nie tylko bohaterom książki ciężko jest zrozumieć to dziwne słowo. Dzieciom także kojarzy się ono z czymś zupełnie innym. Na szczęście Podusia dokładnie je wszystkim wyjaśnia. Nie oznacza to jednak koniec przechwalania się. 


          Bo każdy przecież wie, że nikt nie umie piec takich pysznych ciasteczek jak Amelka. Bazylemu wystarczy 5 minut ćwiczeń, aby zostać mistrzem karate. A Eryk to największy domisiowy wynalazca. Tylko Pysia nie jest w niczym dobra... Ale czy na pewno? Przecież każdy jest wyjątkowy na swój własny sposób. Każdy potrafi robić różne wspaniałe rzeczy. Zamiast się PRZECHWALAĆ I POPISYWAĆ nie wiadomo czym, warto POCHWALIĆ się tym, co naprawdę się potrafi. I w taki oto sposób Domisiaki zorganizowały Konkurs Talentów.


Każdy mógł się zaprezentować z jak najlepszej strony, nie sprawiając przykrości innym. Jednak nie wszyscy  zrozumieli swoje błędy...

...ale to przecież Sójka! Chwalipięta to jej drugie imię. Niektórzy nigdy się nie zmieniają.

    To jeszcze nie koniec książeczki. Teofil, znany domisiowy przyrodnik, opowiada bajkę o wiosennym pokazie mody. Wszystkie zwierzęta chciały go wygrać, jednak  ich przechwalanie się doprowadziło do strasznej kłótni...
        Teofil wprowadza również małego czytelnika w świat  zwierząt - chwalipięt. Głuszce, krokodyle, jelenie i altanniki uwielbiają się przechwalać.
    Domisie chwalipiętami to sympatyczna i mądra książka, poruszająca poważny problem "małego człowieka". W ciekawy i zabawny sposób wyjaśnia złe zachowanie. Dodatkowym plusem są bohaterowie - znani i lubiani przez dzieci. 
         To co - może by tak zorganizować własny pokaz talentów?

piątek, 12 kwietnia 2013

TUPCIO CHRUPCIO. PRZEDSZKOLAK NA MEDAL Eliza Piotrowska


       Tupcio Chrupcio to maleńka myszka, przeżywająca wiele ciekawych i pouczających przygód. Tym razem zostaje postawiona przed poważnym problemem - PRZEDSZKOLE! 
        No właśnie...co to jest przedszkole? Tupcio, choć nigdy go nie widział, jest przekonany, że jest głupie! Miś Teddy, pluszowa zabawka myszki, również jest tego zdania. Zostają więc w domu...ale szybko okazuje  się, że wcale nie bawią się tak dobrze, jak to sobie wyobrażali. Mama prasuje, myje podłogę, rozmawia przez telefon...i wcale nie ma czasu pobawić się z synkiem. Co za nudy!
     
       Podczas wyprawy do sklepu, Tupcio zauważa tabliczkę wskazującą drogę do przedszkola...i nie byłby sobą, gdyby przepuścił taką okazję.

      
       Jakie jest jego zdziwienie, gdy zagląda przez okno budynku. Wszystkie dzieci doskonale się bawią, nikt na nie nie krzyczy, mogą się nawet brudzić...Tak, to był właśnie ten moment, kiedy Chrupcio podjął najważniejszą decyzję w swoim mysim życiu - będzie przedszkolakiem! Rano szybciutko wyskoczył z łóżka, umył ząbki, założył fartuszek, zjadł śniadanie i popędził do przedszkola. Dzieci wesoło go witały. Pani przedszkolanka była uśmiechnięta i wymyślała mnóstwo fajnych zabaw.

          Było nawet leżakowanie (po takiej ilości wrażeń, oczy Tupcia same się zamykały). A co najważniejsze, Tupcio Chrupcio będzie teraz codziennie chodził do przedszkola! I nie mógł się doczekać, kiedy opowie rodzicom, co go dziś spotkało.
        Książeczka jest bardzo przyjemną formą utwierdzającą małych czytelników w przekonaniu, że przedszkole jest fajnym, ciepłym i radosnym miejscem. Odgania wszystkie lęki i obawy przyszłych przedszkolaków. Idealnie dobrane słowa, szybko zapadają w pamięć dzieci, a piękne ilustracje wywołują szeroki uśmiech. No bo jak tu nie kochać takiej małej myszki jak Tupcio Chrupcio!

czwartek, 11 kwietnia 2013

KOLOROWY ZAWRÓT GŁOWY Zbigniew Dmitroca


"Mój kochany czytelniku,
Barw na  świecie jest bez liku.
Chciałbyś wiedzieć jeszcze więcej?
To przeczytaj jak najprędzej
Ten naprawdę odlotowy
Kolorowy zawrót głowy."

       Malowanie, rysowanie, kolorowanie...tak, to jest coś co moi chłopcy uwielbiają. W czasie jednej z ich twórczych przygód wywiązała się taka oto rozmowa:
   - Mamo! Czarny kolor jest bardzo brzydki. Nie podoba mi się!
  - Faktycznie, kolor czarny nie jest najładniejszy, ale jest równie ważny co pozostałe - stwierdziłam 
  - Ale wszystko co czarne jest smutne. -  wtrącił się najmłodszy z rodu
   - Nie byłabym tego taka pewna...
  - No jak to!! - zbulwersował się starszak - Co może być czarne i wesołe!!??
  - Zobaczmy...czarny kociak jest całkiem przyjemny...
  - I co jeszcze? - dopytywały się dzieciaki
  - Jeszcze dużo, dużo innych fajnych rzeczy! 
I w taki oto sposób zawędrowaliśmy do krainy kolorów opisanej w książce KOLOROWY ZAWRÓT GŁOWY.
     16 pięknych wierszy pokazuje małym czytelnikom wspaniały świat kolorów - jasnych, ciepłych, zimnych, brudnych, soczystych...    
Autor  udowadnia, że wszystkie są bardzo ważne i co najważniejsze - możemy je znaleźć wszędzie.

Choć nie wszyscy przecież wiedzą, że:
"Białe są kwitnące wiśnie"
"Brązowe chrabąszcze"
















"A czarne piórka ma kruk i kos"
"Czerwone od maków są pola i łąki"















"Fioletowe są fiołki"
"Granatowe sińce miewają urwisy"
" Niebieskie jest niebo"















"Pomarańczowe piegi"
"Różowe o świcie jest niebo na wschodzie"
"Srebrny szron i mech"
"Szara gęś zuchwale gęga"
"Zielone są puszcze"
"Złote wesele"
"Żółte skrzydełka mają motyle"....



        








            Wszystko jest kolorowe: czarne, niebieskie czy różowe. Warto więc, razem z książką zwiedzić ten wspaniały świat barw. Po przeczytaniu wierszy, żaden kolor nie będzie wydawał się brzydki.


RAZ, DWA, TRZY...LICZYSZ TY! Zbigniew Dmitroca




"Raz, dwa, trzy,
Mówię Ci:
Żeby dobrze umieć liczyć,
Trzeba ćwiczyć, ćwiczyć,ćwiczyć.
Raz, dwa, trzy...
Teraz Ty!"

       Liczenie to niełatwa sztuka. Zwłaszcza, że cyferki lubią się gubić, mieszać i przeskakiwać się nawzajem. Czasem trudno je uporządkować. Z pomocą przychodzi nam książka RAZ, DWA, TRZY...LICZYSZ TY! 
        W zabawny sposób pomaga dopasować liczby do konkretnych przedmiotów z naszego otoczenia, zjawisk czy powiedzeń. W ten sposób zapamiętanie ich przychodzi z dużą łatwością, a odkrywanie ich znaczenia przynosi wiele radości i inspiracji.
      Wierszyki opowiadają o cyfrach od 0 do 15, a piękne, kolorowe ilustracje doskonale wpasowują się w ich treść.
       Mały cyferkowy odkrywca dowiaduje się więc, że:

0 - "Wszystko zaczyna się od zera, Lecz zerem każdy poniewiera!"
1 - "Samochód jedną ma kierownicę..."
2 - "Rzeka ma dwa brzegi..."
3 - "Marzec jest trzecim miesiącem roku..."
4 - "Świat ma cztery strony..."
5 - "Piąte przez dziesiąte można język znać..."
6 - "Na naszej planecie jest sześć kontynentów..."

7 - "I siedmiokropkowa biedronka skrzydlata..."


8 - "Ośmioro kociąt karmi kocica..."
9 - "Dziewięć planet krąży dookoła Słońca..."
10 - "Można być dziesiątą wodą po kisielu..."
11 - "Jedenastym miesiącem jest ponury listopad..."
12 - "Godzina dwunasta jest w samo południe..."
13 - "Pechowa i nieobliczalna..."
14 - "Czternaście linijek ma zawsze wiersz sonet..."
15 - "Piętnaście talerzy i piętnaście mis..."

       Książka jest zabawną, pełną ciekawostek podróżą po magicznej krainie cyferek. Inspiruje do dalszego poszukiwania przedmiotów związanych z liczbami i zadawania niezliczonej ilości pytań.



JA NIE CHCĘ IŚĆ SPAĆ Astrid Lindgren

         Astrid Lindgren - dobrze znana  szwedzka autorka literatury dziecięcej. Większość z nas pamięta śmieszną i zadziorną Pipi Pończoszankę czy przygody Dzieci z Bullerbyn. Kolejną ciekawą propozycją, godną polecenia szczególnie tym dzieciom, które mają za dużo ważnych spraw na głowie, żeby pamiętać o spaniu, jest książka Ja nie chcę iść spać



         Piękna bajka, posypana szczyptą humoru, z domieszką nieco poważniejszych dziecięcych spraw, przenosi małych czytelników w "magiczny" świat pięcioletniego chłopca Lasse.


         "Ja nie chcę iść spać!" to nie tylko tytuł książki, ale również stałe powiedzonko chłopca, używane zawsze, gdy mama próbuje położyć go do łóżka. Mały łobuziak wymyśla wiele sposobów, aby tego uniknąć. Na szczęście, z pomocą przychodzi ciocia Lotten i jej magiczne okulary. Magiczne i najdziwniejsze pod słońcem! Można przez nie patrzeć bardzo, bardzo daleko! Lasse zakłada okulary i razem z nim przenosimy się do lasu, a tam...




         Mały niedźwiadek siedzi na łóżku i wcale nie krzyczy.  Chce się jutro bawić z kolegą więc grzecznie zajada kaszkę. 



      Króliczki same kładą się spać, zmęczone po bitwie poduszkowej. Małe ptaszki śpią tak głośnio, że Lasse słyszy ich chrapanie. 

       
       Wiewióreczki ścigają się do łóżka, aby dostać cukierka, a mama mysz beszta swojego synka za późny powrót do domu. Lasse widzi, że wszystkie zwierzątka idą grzecznie spać. Co zrobi mały chłopiec po tak ciekawej przygodzie? Czy nadal będzie krzyczeć "Ja nie chcę iść spać!"?
       Zabawna, pięknie ilustrowana i mądra książeczka w ciekawy sposób udowadnia małym czytelnikom  jak ważne jest spanie. Przecież wszystkie dzieci śpią - i małe niedźwiadki, króliczki i pisklaczki, wiewiórki i myszki. Wszystkie!