niedziela, 5 lipca 2015

KOLORAKI AKCJA LATO 2015 BIAŁYSTOK



Zapraszam wszystkie dzieci w wieku 6-10 lat na niezwykłą wakacyjną przygodę!
Wspólnie wkroczymy w tajemniczy świat sztuki i eksperymentów. Będziemy poznawać , tworzyć i świetnie się bawić. Turecka sztuka Ebru, ciecz nienewtonowska, jadalne farby, malowanie na mleku…i wiele innych nietypowych rzeczy uaktywniających bogatą wyobraźnię dziecka!

Spędź wakacje kreatywnie!


Turnusy lipcowe: Godz. 9.00-12.00
I. 6.07 - 10.07
II. 13.07 – 17.07
III. 20.07 – 24.07
IV. 27.07 – 31.07

Koszt turnusu: 80zł/dziecko
Miejsce: ul. Kraszewskiego 30 lok.20 Białystok
Zapisy: koloraki@wp.pl, tel. 782-169-383
Z uwagi na ograniczoną ilość miejsc, decyduje kolejność zgłoszeń.

środa, 27 listopada 2013

Kolorowe Szaleństwo

         Kiedy w molikowym mieszkanku pojawiło się kilku przyjaciół, od razu wiedziałam o co im chodzi. Coś tam szeptali miedzy sobą, coś kombinowali...O nic nie pytałam, choć ciekawość zjadała mnie od środka. W końcu nastała cisza, a najmłodszy molik, wysłany do mnie jako przedstawiciel, chytrze się uśmiechał, chowając za plecami jakieś pudełko. Nie mogąc wytrzymać dłuższego napięcia, podniósł do góry rączki i krzyknął: " Będziemy malować farbami!!!" Cichy szmer za jego plecami zamienił się w rozkrzyczany, uśmiechnięty tłumek, z nadzieją patrzący na moja reakcję. No i jak niby miałam im odmówić...? 
    Kuchenny stół obłożony wszelkimi możliwymi gazetami, przemienił się w prawdziwa malarską pracownie. Był tylko jeden problem...dosłownie jeden...pędzel. Szybko jednak znalazłam jego zamienniki, równie doskonałe, a może i lepsze.

Nitkowe esy - floresy







Samochodowe maziajki







Słomkowe dmuchańce


Stempelkowe pejzaże (gotowe stempelki z gąbki i gumy)





No i kto powiedział, ze pędzel jest niezbędny???? ;)

Jesienna Rewia Mody

          W molikowym mieszkanku takiego czegoś jeszcze nie było. Warzywa opanowały cały stół kuchenny. Zwinne rączki dzieciaków i pełne pomysłów główki  doskonale wiedziały jak je ujarzmić, dlatego też mam wielki zaszczyt zaprosić Państwa na wielką rewię mody! W tym sezonie modne będą wszelkiego rodzaju cebulkowe spódniczki, porowe bluzeczki w pięknym zielonkawym kolorze, pachnące pietruszkowe kapelusze i ziemniaczane kurteczki. Nie można tez nie zauważyć tych cudnych, błyszczących rzodkiewkowych pantofelków. Modelki prezentowały się znakomicie ;)




DOMOWE WARSZTATY KREATYWNE

          Moliki, jak większość dzieciaków, mają mnóstwo energii, którą zarażają wszystkich dookoła. Brzydka, ponura pogoda nie pozwala nam hasać po podwórku. Przyjaciele i znajomi molików, nawet w tych deszczowych dniach, nie zawodzą nas i tłumnie przybywają do naszego małego mieszkanka. Aby ujarzmić tę wesołą gromadkę, wpadłam na pomysł stworzenia Domowych Warsztatów Kreatywnych. Pomysł tak się wszystkim spodobał, że organizujemy je co sobotę. A że wieści szybko się roznoszą, mam wiele pytań o możliwość dołączenia do naszej gromadki. 
          Zapraszam więc wszystkie pięcio i sześciolatki z Białegostoku na wspólne tworzenie.

poniedziałek, 29 lipca 2013

Lata osa koło…stópki – nowa atrakcja plaży miejskiej



             Letni upał dotarł wreszcie do mieszkanka molików. Wszystkie okna pootwierane najszerzej jak się da, wiatraki ledwo już zipią od nieustannego kręcenia się w kółko, puste butelki po wodzie walają się po kątach…jednym słowem – smażymy się. Ale w końcu mamy lato! Moliki w samych majteczkach przylepiają się do chłodnej podłogi, humory dopisują –wakacje pełną gębą. Przechodząc przez pokój, zerkam na pyszne niemieckie czekoladki, wyglądające teraz jak wielka, lepiąca masa o niezidentyfikowanym kształcie. Miarka się przebrała! Jedziemy plażingować! 
            Moliki odlepiają się od podłogi i  całe szczęście, bo jeszcze chwila i zbierałabym mokre plamy po nich do miski. Pontony nadmuchane, okulary na głowach, koc i kąpielówki…no i oczywiście molikowy tata, który zawiezie nasze stadko nad upragnioną wodę. 
          W aucie jak w saunie – ale myśl o wodno - piaskowym popołudniu wynagradza wszystko. Na miejscu tłumy. Chyba całe miasto wpadło na taki genialny pomysł jak my. Całe masy ludności przewijają się przed molikowymi oczami – od najmłodszych, latających po piasku golasków, po dziarskich staruszków z wielkimi słomianymi kapeluszami. Koc przy kocu, nie widać nawet piasku, a choćby najmniejszy jego ślad zasłonięty został ręcznikami i wszelkiego rodzaju dmuchańcami. Krzyki, śmiechy i wołania mamusiek, którym nie chce się sterczeć przy swoich pociechach – bosko!! Skrawek wolnej przestrzeni, dzielnie upolowany przez molikowego tatę zasłonięty zostaje przez kocyk w kropki. 
           Podskakujące tuż przy brzegu zniecierpliwione moliki, śledzą każdy mój ruch, nie chcąc przegapić znaku umożliwiającego skok do wody. 3.2.1….START. I zaczęło się, a raczej skończyło...wielkim bólem i niekończącymi się łzami. Najmłodszy członek molikowego stadka skacze na chudej nóżce, szukając ratunku. Co się stało? Może nadepnął na kamień? Stópka czerwona, puchnie jak urodzinowy balonik…i zdradliwa mała dziurka. Przeraźliwy krzyk zagłusza na chwilę plażingowy gwar, zwracając uwagę wszystkich smażących się na słońcu, na nasz zakropkowany kocyk. Najeżony molikowy tata, gotów zgnieść jedną ręką tego, kto ośmielił się skrzywdzić jego drugorodnego, rusza na zwiady. I co się okazuje?? Sprawczynią wielkiego nieszczęścia jest mała osa… a raczej cała szanowna familia os, która nieświadoma niczego, zajęła sobie skrawek przy brzegu, bynajmniej nie po to aby się poopalać. 
            O co chodzi! Czy plaża, która jest własnością miasta, nie powinna być bezpieczna? Jak to możliwe, że nikt nie zwrócił wcześniej uwagi na latające i czyhające na bezbronne stópki, samo zło. Ja wszystko rozumiem, osy, komary i inne skrzydlate stworzonka mają prawo latać gdzie chcą…ale może niekoniecznie powinny urządzać sobie mieszkanko na plaży! No i kogo tu winić? 
            Poszkodowany molik, zawinięty w ręcznikowy kokon, nadal głośno zawodzi, zarzekając się , że już nigdy do wody nie wejdzie. Plażowi sąsiedzi z niezadowolonymi minami zerkają co jakiś czas w naszą stronę, zastanawiając się czy przypadkiem nie robię krzywdy mojemu dzieciątku. Odsuwamy się od złowieszczego miejsca, ciągnąc zawiniętego w kocyk,  bezczelnie ukąszonego molika wraz ze wszystkimi naszymi manatkami. Manewrujemy między niekończącymi się ręcznikami i rozpłaszczonymi na nich skwarkami, wypatrując jakiejkolwiek wolnej szczeliny. 
           Ciche pochlipywanie najmłodszego z rodu zakłóca błogi spokój plażowiczów i drąży ogromną dziurę w moim kochającym sercu. Wielka niewiadoma gości w mojej głowie – jechać do domu z cierpiącym, zasmarkanym od płaczu molikiem czy pozwolić beztrosko baraszkować w wodzie, nic nie świadomemu pierworodnemu. Kładę się na plecach, sadzam sobie na brzuchu dzieciątko, nieustannie trzymające się za stópkę i otwieram pojemnik z babcinymi jabłuszkami. Łezki znikają, pojawia się uśmiech…i słońce jakoś tak jaśniej świeci…
          Może jednak ten cały plażing nie będzie taki fatalny.

wtorek, 7 maja 2013

DETEKTYW POZYTYWKA Grzegorza Kasdepke


        Książka, którą wypatrzyłam na Targach Książki okazała się strzałem w dziesiątkę! Jej czytanie sprawia przyjemność nie tylko moim przedszkolakom ale także i mi. I choć znamy ją już prawie na pamięć, często do niej zaglądamy i na nowo analizujemy.
    Grzegorz Kasdepke, moim skromnym zdaniem jeden z najlepszych pisarzy książek dla dzieci, tym razem zaprasza małych czytelników na fantastyczne przygody sympatycznego, trochę dziwacznego (oczywiście w dobrym znaczeniu tego słowa ) detektywa Pozytywki. Dlaczego Pozytywka? - ponieważ podchodzi do życia z dużą dawką optymizmu i jeszcze większa górą humoru. Jego spokój i opanowanie w rozwiązywaniu problemów, często dość śmiesznych i błahych, jednak zawsze wymagających sprawnego oka i dobrego przemyślenia, uświadamia dzieciom, że zawsze można znaleźć wyjście z każdej sytuacji i nigdy nie należy się poddawać. 
          Agencję "Różowe Okulary" odwiedzają głównie dzieci i choć jedyną formą zapłaty jaką detektyw od nich otrzymuje są słodycze, to Pozytywka ma ogromną satysfakcję z pomocy w rozwiązywaniu "bardzo poważnych" zagadek. Często zdarza się też, że detektyw sam staje się swoim klientem, co może wydawać się dość dziwaczne, ale on się tym nie przejmuje.


         Pozytywka jest bardzo specyficznym bohaterem. Już sam jego wygląd i miejsce pracy, które okazuje się  pokoikiem na poddaszu (tak maleńkim, że nie zmieści się tam żaden klient), budzi wiele sympatii i ciepła. Jak każdy detektyw, Pozytywka posiada również broń i żeby było zabawniej, jest nią ...kaktus! Jeszcze wiele rzeczy można by powiedzieć o bohaterze, choćby to, że zamiast pionków do szachów używa...czekoladek, jednak ważniejsze są zagadki z którymi się boryka.


        Książka Kasdepke podzielona została na 15 rozdziałów. Każdy z nich to nowa zagadka, pełna niejasności i sprzeczności. Ale detektyw potrafi rozwiązać każdą, nawet najtrudniejszą z nich. I nieważne czy dotyczy ona zagubionych skarpetek, zepsutego latawca czy wstydu. Zagadki, z którymi boryka się detektyw, a wraz z nim mali czytelnicy, wydają się dość "płytkie" (jednak w oczach dzieci nabierają poważnego znaczenia), a ich rozwiązanie zdaje się być oczywiste (dla dorosłych !) Dzieci musza się nieźle nagłowić, aby je rozwikłać.


     Mali czytelnicy, podążając tropem rozumowania Pozytywki, uczą się logicznego myślenia i wyciągania wniosków. I to jest własnie najfajniejsze w tej książce! Krótkie opowiadanka opisują problem, przedstawiają fakty, nad którymi trzeba się nieraz dobrze zastanowić. Czytelnicy otrzymują od Pozytywki "suchą" informację mówiącą o sprawcy całego zamieszania, jednak wytłumaczenie i rozwiązanie zagadki należy własnie do nich. Wymaga to dużego skupienia i dokładnego przeanalizowania faktów. Pomagają w tym krótkie pytania zamieszczone na końcu każdego opowiadania np Ciekawe czy zgadniesz, w jaki sposób detektyw Pozytywka domyślił się, gdzie należy szukać skarpetek w delfiny?


       Książka stanowi doskonałą rozrywką dla całej rodziny. Każdy, nawet najmniejszy pomysł może naprowadzić nas na odpowiedni trop potrzebny do rozwikłania zagadki. O tym, czy rozwiązanie jest prawidłowe, możemy przekonać się zaglądając na koniec książki.
    Książka pisana jest prostym,przystępnym i zrozumiałym dla małych czytelników językiem. Tekst ozdobiony jest ilustracjami i mimo że nie jest ich dużo i są raczej niewielkie, to potrafią rozweselić niejednego czytelnika. Detektyw Pozytywka zdecydowanie nie podchodzi pod kategorię książek na dobranoc. Wywołuje bowiem zbyt dużo śmiechu i prowokuje do wielominutowych rozmów, często nawet sprzeczek, co do rozwiązania zagadki.
         A wiec detektywi...czas rozwiązać nowa zagadkę! Do dzieła!

niedziela, 28 kwietnia 2013

DOBRE OBYCZAJE przełożył Józef Waczków

            Nie garb się! Umyj ręce! Przeproś! Posprzątaj!...Wszystkie dzieci słyszą to tysiące razy...do znudzenia. Rodzice dwoją się i troją, chcąc wpoić w swoich podopiecznych te wszystkie reguły, które ułatwią im nie tylko zdobywanie przyjaciół, ale również codzienne funkcjonowanie. Zapamiętanie dobrych zachowań wcale nie jest takie proste, zwłaszcza, że jest ich bardzo dużo. A główka dziecka zapełniona jest  własnymi, bardziej ciekawszymi pomysłami i nie zawsze znajdzie się w niej miejsce na takie nudne rzeczy jak dobre obyczaje. Jednak nauka ich wcale nie musi być męcząca i monotonna. Udowadnia to książka DOBRE OBYCZAJE.


         Zabawne łatwe do zapamiętania wierszyki i ciekawe opowiastki w mądry sposób uczą dzieci dobrych zachowań. Książka podzielona jest na 16 rozdziałów - każdy dotyczy innych dobrych zasad. W tej niezwykłej i pełnej przygód podróży, mali czytelnicy dowiedzą się jak należy zachowywać się w domu, w gościnie, w szkole, na ulicy.

 Zrozumieją dlaczego zawsze należy dbać o porządek i czystość.



 Przekonają się o magicznej sile przyjaźni i rodziny.










A także przypomną sobie trzy magiczne słowa :przepraszam , dziękuje i proszę.
Książka w ciekawy sposób ostrzega również małych czytelników przed wieloma niebezpieczeństwami czyhającymi na nich nie tylko w domu ale również na ulicy oraz zachęca do samodzielności i pomocy. 

Na końcu każdego rozdziału znajdują się ZŁOTE ZASADY - wypunktowane najważniejsze informacje do zapamiętania.Dzięki nim, dzieci w prosty sposób przypominają sobie to co najistotniejsze. Złote zasady są też dobrym pretekstem do dalszych rozmów o obyczajach obowiązujących w naszym domu.
            Z czystym sumieniem polecam książkę wszystkim małym czytelnikom. Idealnie wpasowuje się w kanon książeczek do snu, jak również pozycji do poznawania świata. Mnóstwo  fantastycznych ilustracji utrwala w pamięci dzieci to co najważniejsze i pomaga zrozumieć, to co często trudno jest wyrazić słowami. A więc...uczmy się zasad poprzez zabawę.